W tym roku ukończyłem ponad 24-kilometrowy zimowy Spartan Beast czy pełny 42-kilometrowy i 195-metrowy Warsaw Orlen Marathon, więc – trzymając tę samą formę – liczyłem na dobry start podczas BWM Połmaratonu Praskiego, złamanie czasu z zeszłorocznej edycji będącego jednocześnie moim rekordem, a nawet zejście w tym poniżej 1:45… W jakim strasznym błędzie byłem… Połowa trasy była walką o przetrwanie, a całość bardzo ciężkim doświadczeniem…
Za rok idę ponownie… Weszło mi to na ambicję…
Nawodnienie to podstawa
Rok temu słońce dało ostro się biegaczom we znaki i tego samego spodziewałem się stając rano na linii startu. Do 10. kilometra wszystko szło zgodnie z planem, jednak potem zaczęła się walka ze słońcem i temperaturą. Ostatecznie, udało mi się wbiec na metę z takim samym czasem jaki osiągnąłem na tym dystansie biegnąc pełny maraton. Z tym, że w marcu musiałem mieć siłę na drugie tyle, a w zeszłą niedzielę marzyłem już tylko o piwie i odpoczynku…
Przyznać trzeba organizatorom, że wyszli naprzeciw pogodzie. Na trasie znajdowało się 6 punktów nawodnienia, na których znajdowały się zarówno miski do moczenia gąbki (dołączanej w pakiecie) oraz duża ilość wody / izotonika. Nie zabrakło także bramek wodnych przez które każdy z chęcią przebiegał. Organizacyjnie impreza stała na bardzo wysokim poziomie.
Na trasie mijałem biegaczy, którzy wymagali pomocy medycznej. Nie chcę spekulować dlaczego zasłabli (np. czy walczyli o czas omijając picie, czy może stanęli na starcie niewystarczająco nawodnieni, czego nie nadrobili na trasie itd.), niemniej Półmaraton Praski pokazuje jak ważne jest picie podczas biegania… Na spontanie dzień przed startem kupiłem biegowy pas z bidonem i dodatkowe łyki / schładzanie się były na wagę złota. Najlepiej wydane 90 zł w ostatnim czasie…
Startuj jak trenujesz
To czego zabrakło w przygotowaniach (co zresztą tłumaczy tytuł) to brak aklimatyzacji do pogody. Większą część dnia spędzam w biurze i omijam upały, bo temperatura tworzona przez klimatyzację jest bardziej jesienna. Biegam po pracy, a w sierpniowe wieczory nie są aż tak parne w porównaniu do reszty dnia. Nawet w weekendy jakimś cudem udawało mi się uniknąć skwaru.
Dlatego w tym roku BMW Półmaraton Praski wyszedł jak wyszedł. Trzeba jednak wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Miłe złego początki…

Dobra mina do złej gry…

Końcówka… Byle dać radę…

Grymas bólu, ale dałem radę

Selfie być musi 😉