Językoznawcy – zgódźcie się na „witam” w mailu

Rozpoczynanie korespondencji od słowa „witam” uznawane jest za błąd, dlatego staram się unikać tej formy. Wbrew językoznawcom uważam, że nowoczesna komunikacja elektroniczna potrzebuje tego dość neutralnego słówka. Oddam jednak głos obu stronom konfliktu.

Mowa oskarżycielska

Parę lat temu dr Michał Rusinek, którego dokonania bardzo szanuję, w wywiadzie stwierdził, że nie odpowiada na maile rozpoczęte od tego nieszczęsnego słowa. To dość mocne stwierdzenie pokazuje, że w oczach niektórych jest to olbrzymie faux pas. Oczywiście, gdyby dr Rusinek był moim wykładowcą to wybrałbym bardziej formalne otwarcie np. „Szanowny Panie”. Sprawdziłem jednak swoje maile do wykładowców sprzed lat – parę razy niefortunnie „powitałem” adresatów. Na szczęście nikt się nie obraził, lub nie dał mi tego do zrozumienia ale czuję się dość głupio.

Bezsprzeczną rację mają przeciwnicy, którzy podpierają się logiką oraz pierwotnym znaczeniem, dla których rzeczonego słowa użyć może tylko ktoś zapraszający do swojej przestrzeni. Czyli: „wita” prezes kontrahentów w swojej firmie, gospodarz gości na imprezie, mówca na scenie i tak dalej. Słowo to zakłada także nadrzędność mówiącego. Zgadzam się w 100%, ale…

Mowa adwokacka

… niestety brakuje mi dość sensownej alternatywy dla maili półformalnych, np. wymienianych w normalnej roboczej korespondencji pomiędzy firmami (nieszczęsna korpomowa). Do wyboru z dopuszczalnych i rekomendowanych form mamy bowiem:

  • Szanowny Panie – oczywiście tak napiszę do kogoś stojącego dużo wyżej np. samego prezesa, czy potencjalnego pracodawcy. To właściwe rozwiązanie dla bardzo oficjalnych maili, ale nie gdy chodzi wymianę myśli pomiędzy ludźmi będącymi na tym samym poziomie, ale jeszcze przed przejściem na Ty. Nie pasuje mi także gdy nie wiem kto stoi po drugiej stronie a sprawa jest błaha (np. wysyłam maila do sklepu internetowego w sprawie skarpetek na kontakt@…, sklep@…). W takich sytuacjach kojarzy mi się z hiperpoprawnością i strzelaniem z armaty do muchy.
  • (Drogi) Panie [Imię] – ten zwrot kojarzy mi się z psychologicznymi sztuczkami telemarketerów używanymi do skracania dystansu. Nie razi mnie szczególnie, ale nie przepadam. Pod względem nielubienia tym razem zgodzę się z dr. Rusinkiem, który dodatkowo ma „pecha”, że gdy widzi „Panie Michale” to od razu ma ochotę odpowiedzieć „larum grają”. „Panie Janie” również odruchowo chce się zaśpiewać trzy razy…
  • Dzień dobry – tę formę w wywiadzie dopuścił prof. Andrzej Markowski, przewodniczący Rady Języka Polskiego PAN. Z tym wyrażeniem mam problem, ponieważ tym razem ja nie widzę logiki. Pora wysłania i odczytania wiadomości mogą się różnić. Zresztą kojarzy mi się głównie z językiem mówionym, więc stosuję je niechętnie (chociaż jestem niekonsekwentny, bo całkowicie nie przeszkadza mi „cześć” lub „hej”).

 

Precedensy

Język się zmienia nieustannie – jedne słowa się pojawiają, inne znikają lub nabierają całkowicie nabierają nowego znaczenia. Kiedyś kutasy nosiło się przy pasku i mówiło o tym głośno – teraz nosimy je w majtkach i nie chwalimy się tym publicznie. Kiedyś szanowało się niewiasty, a gardziło kobietami – teraz niewiast nie ma, a słowo kobieta brzmi dumnie (oczywiście słusznie!). Nazwanie Skrzetuskiego konfidentem było wyrazem największego uznania w dawnych czasach, bo oznaczało to osobę godną zaufania. Dzisiaj chyba nikt nie krzyknie z dumą: „jestem konfidentem”.

Może kiedyś otrzymamy maila od Rady Języka Polskiego:
„Witam

Informujemy, że pozwalamy tak rozpoczynać maile.”