Furorę w sieci robi przemowa Meryl Streep, która wbijając szpilę Donaldowi Trumpowi przy okazji powiedziała też parę gorzkich słów na temat MMA. O ile dogryzanie nowo wybranemu prezydentowi USA jest mi całkowicie obojętne, tak uwaga na temat sportu padła całkowicie niepotrzebnie.
„’Kim my jesteśmy i czym jest Hollywood? To tylko grupa ludzi z różnych miejsc. Hollywood żyje dzięki ludziom z innych krajów. A jeśli zdecydowalibyśmy się wykopać stąd ich wszystkich, to nie mielibyśmy czego oglądać z wyjątkiem futbolu amerykańskiego i Mieszanych Sztuk Walki, które ze sztuką nie mają nic wspólnego.”
Dawno temu popełniłem tekst „Odczepcie się od sportu, czyli o światłych pomysłach ekspertów od wszystkiego…”, w którym piętnowałem ignorancję niektórych dziennikarzy w stosunku do sportu. Podejście to – jak widać – się nie zmieniło i nadal wielu „inteligentów” uważa sport za coś gorszego (vide dr Krysztofiak, który przestrzegał podczas Euro 2016 przed kibicowaniem polskiej reprezentacji, aby nie wzmacniać fali nacjonalizmu oraz dominacji władzy PiS w naszym kraju – sic!). Słowa Meryl Streep dokładnie wpisują się w ten punkt widzenia.
Nie zniżę się do tego, by wzorem Trumpa nazwać aktorkę „najbardziej przecenianą w historii Hollywood”, bowiem stworzyła wiele niezapomnianych i genialnych ról. Ze względów osobistych najbardziej bliska jest mi ta z „Sierpień w hrabstwie Osage”. Jej talent i wybitność w dziedzinie aktorstwa nie ulegają wątpliwości. Nie oznacza to jednak, że przyklasnę jej stwierdzeniom. Z kilku powodów:
Po pierwsze, bardzo źle odebrałem tę przemowę, gdyż widzę w niej próbę wartościowania ludzi, czyli czegoś, co przeciwnicy Trumpa uważają za coś złego. Ale jak widać podział narodowo-rasowy należy potępiać, ale wywyższanie się z powodu tego, że jedni grają w teatrze lub siedzą na widowni, podczas gdy gorsi walczą lub oglądają starcia MMA jest OK.
Po drugie Meryl Streep nie odrobiła lekcji. Oczywiście – Hollywood pełne jest wybitnych cudzoziemców, ale świat sportu także. Stwierdzenie „jeśli wykopiemy cudzoziemców to w USA zostaną sztuki walki, które nie są sztuką” z tego względu jest absolutną bzdurą. Szeregi UFC czy Bellatora zasila wielu nieamerykańskich zawodników. Tytuł mistrzowski najlepszej organizacji obecnie dzierżą m.in.: Joanna Jędrzejczyk (Polska!), Conor McGregor (Irlandia) czy Amanda Nunes (Brazylia). Patrząc historycznie lista krajów jest jeszcze większa, bowiem pas na biodrach nosili między innymi: Bas Rutten (Holandia), Cain Velasquez (syn nielegalnego imigranta z Meksyku) czy Andrei Arlovski (Białoruś).
UFC to nie tylko mistrzowie, ale także kilkuset wojowników pochodzących z pięciu kontynentów. Dlaczego o tych cudzoziemców Meryl Streep nie chce walczyć?
Po trzecie, różne definicje podają, że sztuka to także: „umiejętność wymagająca talentu, zręczności lub specjalnych kwalifikacji” (SJP), czy „skill acquired by experience, study, or observation” (Merriam-Webster). Dzisiejszy sport oraz jego poziom specjalizacji, perfekcji oraz wirtuozerii wymaga nierzadko nie mniejszego poświęcenia niż kariera aktora czy muzyka. Widząc zawodnika dowolnej – nawet całkowicie nieinteresującej mnie – dyscypliny (takiej jak curling), widzę kogoś kto całe swoje życie pracuje na to by jego ciało stało się perfekcyjną maszyną.
Lista płaszczyzn na których zawodnik MMA musi się doskonalić jest ogromna. Umiejętności uderzania, kopania, obalania (lub obrony przed obaleniami) oraz walka w parterze, połączone z koniecznością dbania o siłę, wydolność i wagę – tym się żyje 24 godziny na dobę. Same tematy parterowe to encyklopedia bez dna, a jeśli ktoś wątpi to zapraszam na jakieś seminarium z mistrzem BJJ. Każda technika to wiele składowych: jak złapać, jak trzymać, jakie możliwości ruchu mam ja, a jakie partner i jak to się zmieni jeśli złapię inaczej, czy przekręcę stopę o kilkanaście stopni w lewo… Co więcej trzeba to nie tylko wiedzieć, ale także umieć zastosować…
W innych sportach jest podobnie. Ronaldo zrobi z piłką rzeczy, których ja się nie nauczę w 100 lat (przy założeniu, że cały czas mam podobne zdolności ruchowe). On doskonale wie co zrobi piłka jeśli kopnie ją w danym miejscu w określony sposób. Zawodnicy NBA latają nad koszem często zaprzeczając prawom fizyki. Kamil Stoch wie jak się ustawić by uzyskać odpowiednią prędkość podczas zjazdu, wybić się w odpowiednim momencie, ułożyć podczas lotu a następnie wylądować. Wymieniać można w nieskończoność, bo dyscyplin jest mnogo i codziennie one ewoluują (co można zobaczyć oglądając igrzyska z początku XX w. i porównać do ostatnich, a także dowolnych w międzyczasie). Czym to się różni od kogoś kto doskonali się w tańcu, czy rysowaniu ludzi?
Po czwarte, pokutuje też wizerunek sportowców „bezmózgów”. Jasne, nie każdy piłkarz czy zawodnik MMA to tytan intelektu, ale też – powiedzmy sobie szczerze – nie każdy muzyk się do takich zalicza, mimo że spod jego palców wypływa coś pięknego. Są to jednak wyjątki. Z drugiej strony – znałem też wielu humanistów, którzy swoją wrażliwością usprawiedliwiali nieumiejętność liczenia takich równań jak „7-1×0+3:3=?”. Ale nie przeszkadzało im to czuć się trochę lepszymi od innych.
Co więcej w dobie egzaltowanych artystów, którzy postawią buta na środku galerii jako metaforę ludzkiej egzystencji wybieram to:
Zdjęcie Meryl Streep: Celebrity ABC (cc)