• Home
  • /
  • Biegowo
  • /
  • Od procesji po maratony – podzielmy się miastem w zgodzie

Od procesji po maratony – podzielmy się miastem w zgodzie

W swoim życiu ukończyłem jeden maraton i jeden półmaraton. W paru podobnych imprezach brałem udział ze względu na moją pracę. Zawsze przy takiej okazji pojawiają się głosy niezadowolonych osób, którym przeszkadza wyłączenie kilkudziesięciu kilometrów ulic z ruchu. Mogę powiedzieć im: “tak, to przeze mnie stałeś w korku. Zrobiłem to specjalnie i nie żałuję, bo z pewnością stałem lub będę stał także przez Ciebie”.

Najpierw warto odnieść się do paru najczęściej spotykanych zarzutów przeciw miejskim maratonom i półmaratonom. Absolutnym hitem jest: „to niezdrowe, należy biegać w parku”. Średnio wierzę w autentyczną troskę o kolana i kręgosłupy biegaczy, ale nawet jeśli jest ona szczera to odsyłanie maratonu do parku to jakaś utopia. Bo gdzie? Łazienki? Nawet w Lesie Kabackim wyznaczenie 42 km na tyle drożnych by kilka tysięcy osób mogło po nich pobiegać (w tym elita sportowa do sklasyfikowania) byłoby niemożliwe. Pozostaje więc centrum miasta. Czy to źle? Więc przeciwnie. Wiele światowych metropolii ma swoje imprezy biegowe, więc dobrze że nasze miasta można wymieniać w gronie razem z Berlinem, Paryżem, Nowym Jorkiem, Rejkiawikiem, Barceloną, Tokio i innymi. A co do korków i spóźnień – informacje o zamknięciu ulic podawane są w takiej liczbie mediów i z takim wyprzedzeniem, że naprawdę trzeba chcieć ich nie zauważyć. Nie wierzę więc w głosy osób, którym maraton „nagle spadł z nieba zamykając miasto”.

Nie przejmuję się też głosami o “dyktacie mniejszości”, która siłą narzuca innym swoją wolę. Mieszkając w Warszawie liczę się z tym, że przestrzeń publiczna jest wspólna i służy do różnych celów. Dlatego właśnie nie marudzę gdy dzieją się rzeczy, w których nie uczestniczę. Regularnie w Warszawie coś jest organizowane z najróżniejszych kategorii. Procesje, pielgrzymki, marsze KOD, Marsz Niepodległości, protesty różnych grup zawodowych, świętowanie kibiców Legii, Manifa, parady, koncerty… Nie uczestniczę w niektórych z powodu lenistwa, inne wręcz są niezgodne z moimi przekonaniami (nieważne które z powyższych). Oddaję jednak innym prawo realizowania swoich poglądów*, nawet jeśli z tego powodu stałem w korkach, lub wygodniej było mi zamknąć się w domu. Oczekuję więc tego samego. Dla przykładu – pomimo niewyspania nie narzekałem na niedawny całodzienny głośny koncert hip-hopowy niemal pod moim oknem, mimo że nie odnajduję się w tym  gatunku i znam 5 piosenek na krzyż.  Odbiję sobie uczestnicząc na przykład w Festiwalu Singera, który nie pozwoli w ciągu dnia zmrużyć oka komuś innemu.

W Warszawie odbywają się dwa maratony w roku i dwa półmaratony. Nawet jeśli zajmę Ci trochę miasta na każdej z nich nie marudź, bo z przyjemnością oddam je Tobie innym razem. A jeśli nie uczestniczysz w niczym – może warto zacząć?

*pod warunkiem, że kostka brukowa nie zmienia swojego pierwotnego położenia