• Home
  • /
  • Biegowo
  • /
  • Spartan Super Krynica 2016 – walka o letnią Trifectę rozpoczęta

Spartan Super Krynica 2016 – walka o letnią Trifectę rozpoczęta

Miniony weekend zamienił Krynicę Zdrój w jedno wielkie obozowisko Spartan. Ludzi z koszulkami, medalami i siniakami można było spotkać w niemal każdej knajpie czy sklepie. A to za sprawą aż trzech wydarzeń biegowych upakowanych w dwa dni: Hurricane Heat, Spartan Beast oraz Spartan Super.

Trochę żałuję, że info o Hurricane Heat było zarezerwowane dla nielicznych, bo fajnie należeć do prekursorów (tak jak w przypadku Zimowej Trifecty czy – oby – Ultra Beast). Po zdobyciu zimowej trifecty czyli ukończeniu trzech dystansów w jednym roku kalendarzowym celem jest druga trifecta, tym razem standardowa. Pierwotny plan zakładał Spartan Super w Krynicy, pierwszą w Europie Ultra Bestię oraz jakiś Sprint do kompletu. Niestety Sprint w Bydgoszczy został odwołany, więc trzeba kombinować gdzie ukończyć ten wyścig, a udział w Ultra Beast stoi pod małym znakiem zapytania, ale o tym później.

Do Krynicy przyjechałem dzień wcześniej – koło godziny 17:00. Zdążyłem więc zobaczyć resztki schodzących z trasy uczestników Bestii. Poszedłem jednak dość wcześnie spać, coby w miarę wypoczętym rozpocząć nowy dzień.

Niedzielny start poprzedziła minuta ciszy ku pamięci Roberta Czecha – trenera, z którym nie raz miałem okazję współpracować, a także wyruszyć w tym roku na jeden z zimowych biegów. To była wzruszająca chwila…

Burpees od samego początku

Moim priorytetem podczas startu było bezpieczeństwo, by nie odnowić sobie kontuzji, która uniemożliwiła treningi biegowe (na szczęście reszta ciała sprawna, więc siła była). Zero ciśnięcia na wynik, ale to nie znaczy, że było łatwo.

Trasa wg organizatorów liczyła około 15 km, chociaż jak donoszą uczestnicy zegarki biegowe na mecie wskazywały nawet 18. Jednak to nie kilometry stanowiły największe wyzwanie.

Jaworzyna Krynicka “oferuje” palące nogi podejścia (bo podbiegami tego nazwać nie można), które w połączeniu z palącym słońcem spowodowały u niejednego uczestnika wypowiedzenie przynajmniej jednego nieparlamentarnego słowa. Upał był ogromny – tego dnia na samej trasie wypiłem minimum 4 litry wody. Lodowate strumienie górskie to z kolei przyczyna innego dyskomfortu oraz skurczu jąder 😉

Na trasie dwie przeszkody pokonały mnie przez nokaut – tradycyjnie równoważnia, na której skuteczność mam około 40% oraz ściana boczna, będąca moją niepokonaną traumą. Pozostałe burpees to moja wina: Małpi Gaj w kształcie domku oblałem, bo po punkcie nawodnienia miałem mokre ręce i ześlizgnąłem się już na pierwszym drążku, oszczep odbił się od manekina, a multiring przeszedłem cały na spokojnie i dość nonszalancko zeskoczyłem bez puknięcia w dzwonek (wolontariusz był nieugięty). Do kompletu burpees na trasie doliczyć trzeba także 30 karnych za brak wydrukowanego oświadczenia…

Reszta przeszkód – chociaż wymagająca – pokonana. Najmilej wspominam test pamięci, bo aby spamiętać 2SBHTWC5 posłużyłem się skojarzeniem i bajeczką: 2SBeków Hujów* (i) Tajny Współpracownik (przeprowadza zamach z użyciem) C5 🙂

*Nie to “H”, ale to też mi pomagało zapamiętać 🙂

Tradycyjnie czekam na zdjęcia. W przeciwieństwie do zimowych biegów na trasie nie brakowało aparatów, więc tysiące zdjęć jest teraz obrabianych. Na razie mam tylko własne i jedno od organizatora.

Najbliższy cel – najlepiej Spartan Ultra Beast, czyli ponad 40 km. Niestety na chwilę obecną brakuje towarzysza podróży (a w zasadzie kogoś z transportem, do kogo mógłbym się dołączyć). Ktoś chętny?

13700173_10153610851880703_4025486852380712212_n