• Home
  • /
  • Bez kategorii
  • /
  • Spartan Trifecta Weekend w Krynicy – dystans Ultra w trzech ratach

Spartan Trifecta Weekend w Krynicy – dystans Ultra w trzech ratach

Trzy biegi w dwa dni to drugie ekstremalne spartańskie wyzwanie, które sobie postawiłem w tym roku. Dwa tygodnie po tym jak spełniłem pierwszy – czyli Spartan Ultra Beast – nadszedł czas na drugi – pod niektórymi względami łatwiejszy, a pod innymi niekoniecznie.

20451685_1476927572353636_1171542028987723543_o

Zwarty, silny, gotowy…

Krynica to bezapelacyjnie bastion Spartan Race. To tutaj – w 2014 roku – odbył się pierwszy bieg w Polsce, wówczas na dystansie Sprint (5+ km). W tym niestety nie było mi dane uczestniczyć, jednak relacje znajomych i wideo, sprawiły że jestem tam gdzie jestem. Lata 2015 i 2016 to dystanse Super (13+ km), które były elementami zdobytych trifect.

5982bbf08666bf2011384d95

Kto powiedział, że nie można chwile poleżeć 😉

Sobota to dystans Beast, który ostatecznie wyniósł 23 km, z przewyższeniem 1287 m. Ponieważ startowałem o 10:30 zdążyłem jeszcze zobaczyć jak na metę wbiegł zwycięzca, który wystartował o 8:00. Mimo, że tego nie celowałem w najlepszy możliwy czas, aby mieć siły na następny dzień chciałem aby tym razem mieć lepszy wynik niż dwukrotność czasu elity. Niestety nie udało się. Czas 4:56 to raptem 535 miejsce na 1315 osób. Mimo wszystko trasę wspominam dobrze. Tylko trzykrotnie zostałem pokonany przez przeszkody. Zaczęło się od równoważni, która szła dobrze dopóki uczestnik z koszulką Power Training zeskakując nie rozbujał jej tak, że strącił przy okazji mnie. Potem poległem na rzucie włócznią oraz Olympusie. Pokonałem za to odwiecznego wroga – boczną ściankę. Krynickie podejścia mogły dać się nogom we znaki, co zresztą wielu uczestników mówiło. Po Ultrasie jednak wydawały się w miarę spokojne. Nawet na koszmar tego biegu (i pozostałych), czyli porządną rundkę z workami nie mogłem narzekać tego dnia. Pokonane w jednym podejściu, chociaż w tempie wolnym.

59824c488666bf201138354d

Nie chciało się nosić teczki, trzeba nosić na Spartanie woreczki

Niedziela to czas Supera – 14,3 km, z przewyższeniem 862 m, godziny przerwy oraz Sprintu – 7,2 km, z przewyższeniem 490 m. Z oczywistych względów duża część tras się pokrywała z tą z dnia poprzedniego – ten sam start, następnie spore podejście, strumienie i tak dalej. W niedzielę dwukrotnie pokonałem równoważnię, co – licząc z ultra – daje mi wynik w lipcu 3:1. Klątwa poniekąd pokonana. Podczas Supera niestety nie udało się pokonać multirigu, ale zemściłem się podczas Sprinta. Nie zabrakło worków. Zarówno na Sprincie jak i Superze wśród uczestników chodziły „wiarygodne” słuchy, że „tym razem ich nie będzie”, jednak nadzieja wielu pryskała jak bańka mydlana dwukrotnie.

59805f078666bf201137dd98

Trzeba się skupić podczas równoważni…

5981f19b8666bf201138171a

„Pokonana”

W niedzielę doszła jedna przeszkoda naturalna – upał. Ani jednej chmurki na niebie od samego rana. Po raz pierwszy założyłem na głowę buffa aby uchronić przed skutkami. Dodatkowo – na obu biegach miałem plecak i dodatkowy zapas wody, czego nigdy nie robię na krótkim i średnim dystansie. Po całym weekendzie pozostała mi opalenizna „na budowlańca” czyli twarz i ręce. Ale warto było.

20544029_1476049089108151_1561200754773242939_o

Zwinna małpka na małpim gaju…

Akcentując ostatni finisz ogień pokonałem przewrotem w przód.

20598047_1643793522338518_1000366817_o

Rzucam plecak przed metą, by zrobić przewrót…

kry

Hop 🙂

kry1

Tak jak pisałem – Trifecta Weekend w Krynicy – to dystans porównywalny z Ultra Beast. Łącząc czasy z wszystkich biegów na trasie spędziłem prawie tyle samo, bo 11 godzin i 22 minuty (2:34 Sprint, 3:51 Super oraz 4:56 Beast), co pozwoliło mi być 367 na 607 osób. Pozostał duży niedosyt mimo wszystko.

W weekend skompletowałem swoją drugą trifectę w roku, wyrównując dokonania z zeszłego roku. Następny przystanek – PGE Narodowy. Docelowo może będzie także trzecia.

Podobnie jak na Ultra miałem na sobie zegarek Garmin Forerunner 235. Przez dwa tygodnie testów bardzo przyzwyczaiłem się do jego obecności na nadgarstku, liczenia kroków itp. Świadomość ile kilometrów za mną była bardzo przydatna – aż nie wiem jak sobie poradzę na kolejnych biegach. Ale będę musiał.

Nie mogę nie podziękować także ponownie grupie SRTG Warszawa za świetny wyjazd i wszelką pomoc. Piwa i grill po wszystkim smakowały wybornie.

Drugie wyzwanie za mną. Najchętniej podjąłbym kolejne, którym jest grudniowy 24-godzinny bieg na Islandii. Niestety jednak koszty mnie przerosną. Może ktoś pomoże?

5980d3f9fd4131af6b135ca8

Pierwsze przekroczenie mety…

1

Kolejna równoważnia zaliczona…

598242488666bf2011382cac

Przynajmniej w strumieniu było chłodno 😉

5982262a8666bf20113826ee