• Home
  • /
  • Biegowo
  • /
  • Joanna Jóźwik i atak poprawności politycznej…

Joanna Jóźwik i atak poprawności politycznej…

Po wypowiedzi Joanny Jóźwik dotyczącej zasad Światowej Federacji Lekkiej Atletyki (IAAF), które dopuściły do konkurencji Caster Semeneyę rozpętała się burza, która – jak to w internecie bywa – nie rozróżnia niczego co nie jest białe albo czarne. Z jednej strony wśród głosów popierających stanowisko Jóźwik pojawiło się mnóstwo obrażających zawodniczkę RPA, czego pochwalić nie mogę. Z drugiej zaś naszej biegaczce przypisano jak najgorsze intencje, włącznie z rasizmem czy utrwalaniem “patriarchalnego systemu kapitalistycznego” (Codziennik Feministyczny), podczas gdy poruszone przez nią kwestie nie są bezzasadne.

Dychotomii w sporcie nie zmienimy

W profesjonalnym sporcie stosujemy normy, aby wszystkim dać w miarę jednakowe szanse. Zawodników dzielimy głównie wg wieku, płci oraz – w niektórych dyscyplinach – kategorii wagowych. Oczywiście ma to sens, bo gdyby zapaśnicy, bokserzy czy ciężarowcy o wadze 70 kg mieli rywalizować z tymi o wadze 100 kg to na starcie byliby skazani na porażkę w większości przypadków…

W przypadku pierwszej i ostatniej z wymienionych przeze mnie kategorii nie ma problemu z określeniem przynależności. Decyduje metryka oraz ważenie przeprowadzone w określonych warunkach (w obecności sędziów na kalibrowanych urządzeniach, na przykład na dzień przed walką, jak ma to miejsce w MMA).

Czas na kategorię płciową, która nie zawsze – jak wiadomo – jest oczywista. Wiemy że w społeczeństwie jest pewien odsetek osób wymykających się zero-jedynkowemu pojęciu płci. Mam na myśli płeć stricte biologiczną. O ile wszystkim w życiu publicznym należy się szacunek, tak w sporcie zaczynają się schody. Jak zakwalifikować te osoby do jednej z dwóch kategorii płciowej? A kwalifikować musimy, gdyż innego wyjścia nie ma…

Dlaczego nie ma alternatywy? Moglibyśmy stworzyć jedną kategorię – ale wtedy wiele kobiet odpadłoby na starcie. Finałowy czas Semeneyi (1:55, 28) na złoto kobiet jest gorszy niż czas najgorszego mężczyzny z pierwszej rundy kwalifikacyjnej (Yiech Pur Biel, 1:54,67), więc takie rozwiązanie nie byłoby „równościowe”. W innych dyscyplinach jest podobnie. Może wyjątkiem byłyby te igrzyska, gdyż po raz pierwszy w historii wynik kobiecego rzutu młotem za złoto był lepszy niż męskiego (wielkie brawa dla Anity Włodarczyk). Różnica wynosiła około 4 m, ale warto zauważyć, że kobiety rzucają lżejszym młotem, więc nie wiadomo co by było podczas rywalizacji “zunifikowanej”.

Moglibyśmy też stworzyć dodatkową kategorię płciową (lub więcej), jednak wracamy do punktu wyjścia – w jaki sposób określić przynależność?

Kim jest Caster Semeneya?

Kontrowersje w kategorii kobiecej nie są domeną XXI wieku. Nie jest to także wymysł zachodu. Z naszego podwórka warto chociażby wspomnieć Stanisławę Walasiewiczównę – m.in. złotą medalistkę z Igrzysk z Los Angeles. Po jej tragicznej śmierci okazało się, że posiadała żeńskie i męskie narządy płciowe (jednak nie w pełni rozwinięte) oraz chromosom Y. Pomimo wrzawy medialnej nie odebrano jej medali. Ani MKOl ani Federacja Lekkiej Atletyki nie zajęły oficjalnego stanowiska. Inaczej było w przypadku Ewy Kłobukowskiej, którą zdyskwalifikowano jako osobę “nieokreśloną” z powodu obecności niewłaściwej konfiguracji chromosomów. Obecnie byłby to niesłuszny zarzut, ale wówczas takie było kryterium, a te zmieniały się przez lata.

Jak jest w przypadku złotej medalistki z Rio? Medycznie jej przypadek kwalifikuje się jako hiperandrogenizm powodujący wysoki – w porównaniu do statystycznej kobiety – poziom testosteronu, ale uzyskany w naturalny sposób, gdyż jej organizm go produkuje (czyli nie jest wynikiem dopingu). Warto jednak zauważyć, że był okres, w którym zawodniczka miała nakazane zmniejszenie jego poziomu. Wyniki z tamtego okresu nie zaskakiwały…

Decyzje o określaniu kryteriów dopuszczających do rywalizacji w kategorii kobiet należą do osób ze świata medycznego i nie będę się zajmował jednoznacznego stanowiska, bo uprawnień mi w tej materii brak. Osobiście mam jednak sporo wątpliwości. Chcę raczej pokazać, że dyskusja pewnie nigdy nie ucichnie, bo pojawiają się nowe wątki – np. jak traktować osoby, które poddały się operacji zmiany płci (w świetle regulacji MKOl z 17 maja 2004 r. osoby, które poddały się zmianie płci – z męskiej na kobiecą – przed rozpoczęciem okresu biologicznego dojrzewania powinny być traktowane jako dziewczyny lub kobiety). Kwestia hormonów nadal nie do końca jest uregulowana…

W obronie Joanny Jóźwik

Można jednak zrozumieć rozgoryczenie naszej zawodniczki. Ale też należy właściwie interpretować jej słowa, gdyż ma ona  pretensje nie do Caster Semeneyi, ale do osób określających zasady. A próby doszukania się w wypowiedzi drugiego, trzeciego, czy kolejnego dna to sztuka dla sztuki, albo świadoma manipulacja.

Warto też zauważyć, że spór trwa od lat, więc próby wmawiania, że wypowiedź robi wstyd Polsce są całkowicie niepotrzebne. To jeden z wielu głosów w dyskusji od lat…

[edycja] Warto też zapoznać się z jej stanowiskiem na Facebooku (tym oficjalnym, bo pojawiają się artykuły oparte o fałszywe konto twitterowe)

W obronie Caster Semeneyi

Był okres, w którym Semeneya miała nakazane zmniejszenie poziomu testosteronu. Po tym jak wyniki zaczęły spadać zawodniczka odwołała się od wyroku i wygrała sądownie. W świetle obecnych przepisów nadmiar testosteronu jest „częścią talentu”,a biegaczkę z RPA należy traktować jak fenomen genetyczny. Tak jak np. Phelpsa, który jest świetnym pływakiem ze względu na niespotykaną budowę ciała (ma korpus osoby bardzo wysokiej i nogi osoby średniego wzrostu, do tego stopy wielkości płetwy), czy Usaiana Bolta mającego idealną strukturę włókien mięśniowych. Osoby rywalizujące z nimi mają po prostu pecha.

Jednakże, nawet jeśli uznamy jej uczestnictwo za kontrowersyjne (z czym, jak wspomniałem wcześniej, się zgodzę) pamiętać należy o szacunku do niej jako osoby. Sport zawodowy to nie wybory miss, więc wszelkie uwagi na temat wyglądu czy komentarze na temat tego z kim chętniej poszłoby się do łóżka są całkowicie nie na miejscu. W tym akurat przypadku rozmawiamy o sporcie. Wszelkie teksty z pogranicza “babochłopów” uznaję za poniżej wszelkich standardów, a te potrafią paść nawet w przypadku kobiet, w stosunku do których nie ma takich kontrowersji, ale uprawiających np. sporty siłowe. Niektóre z dyscyplin powodują większe umięśnienie, ale każdy ma prawo wyglądać tak jak chce.  Co więcej – różne są upodobania dotyczące wyglądu. Jedni lubią modelki XXL, inni bardziej chude kształty, a jeszcze inni tarki na brzuchu. To jak kobieta chce wyglądać pozostaje jej decyzją.

Rozmawiajmy o zasadach i regulacjach, ale pamiętajmy, że one dotyczą ludzi.

Źródło  obrazka w nagłówku: wikimedia commons (cc)