Jeżeli uznamy, że MMA wywodzi się Pankrationu, to właściwe pytanie brzmi: czy mieszane sztuki walki powrócą kiedyś na Igrzyska Olimpijskie? Na chwilę obecną nic nie wskazuje na to, że takie rozszerzenie programu mogłoby nastąpić.
Katalog sportów walki na Igrzyskach Olimpijskich przez lata uległ dużym modyfikacjom, jednak zmiany następują bardzo powoli. Aby zastanowić się, czy MMA ma szansę odrodzić się na Igrzyskach, warto na początku prześledzić historię sportów walki, a także wymagania stawiane przez MKOL nowym dyscyplinom.
Powolna ewolucja
Najstarszymi olimpijskimi dyscyplinami, oprócz wspomnianego pankrationu, są oczywiście zapasy i boks. Zapaśnicy toczyli ze sobą pojedynki zarówno w starożytności, jak i podczas prawie wszystkich nowożytnych Igrzysk – wyjątkiem były Igrzyska w Paryżu w 1900 r. Boks amatorski przywrócono jako drugi – w 1904 r. Trzeba zauważyć, że przez ponad 100 lat z rywalizacji wyłączone były kobiety. Zapaśniczki otrzymały swoją szansę dopiero w 2004 r. w Atlancie (cztery lata później Agnieszka Wieszczek przywiozła srebro z Pekinu). Kobiecy boks wystartował dopiero w Londynie.
Również kraje azjatyckie dołożyły swoje dyscypliny do programu. Od Igrzysk w Tokio w 1964 r. rozgrywane są zawody judo (w tym kobiet od 1992 r.). Koreańczycy z kolei wprowadzili taekwondo, które stało się dyscypliną medalową (z pełnym równouprawnieniem od początku) od 2000 r.
Od lat prowadzone są także działania w celu wprowadzenia, jako kolejnego sportu walki, karate. Na razie nieskutecznie, bowiem zabraknie ich zarówno w Londynie, jak i w Rio w 2016 r. [Edycja: karate zostało włączone do programu w ramach Igrzysk w Tokio 2020 r.]
Pot – tak, krew – nie bardzo.
Jak widać obecnie mamy dwie dyscypliny chwytane oraz dwie uderzane, z czego te drugie są dość restrykcyjnie w porównaniu do tego, co masowa publiczność lubi oglądać. Judocy i zapaśnicy stają naprzeciw siebie w tradycyjnych strojach, a specyfika tych sportów pozwala im na rywalizację na pełnych obrotach w systemie pucharowym na normalnych zasadach. Bokserzy oraz zawodnicy taekwondo zobowiązani są do noszenia ochraniaczy. Jest to spowodowane przede wszystkim dbałością o zdrowie zawodników. Krótki okres rywalizacji oraz rozgrywki w systemie pucharowym, naraziłyby zawodników na przyjęcie zbyt dużej ilości ciosów. Uważam, że MKOL wolałby nie tworzyć krwawych skojarzeń z Igrzyskami, co jest kolejnym pretekstem do utrzymania istniejącego stanu rzeczy.
MMA, aby mogło wejść do programu Igrzysk, zapewne próbowanoby ograniczyć w podobny sposób. Jak pokazał system pucharowy z pierwszych UFC, Pride, czy nawet KSW, zawodnik przechodzący do kolejnej rundy może nie nadawać się do toczenia dalszych walk. Okopane uda potrafią dochodzić do siebie przez wiele dni. W ochraniaczach na głowę i piszczele w MMA walczy się amatorsko. Jednak, czy konieczność włożenia „zbroi”, która mocno ogranicza walkę w parterze byłaby atrakcyjna dla czołowych zawodników? A także fanów?
Bez związku nie załatwisz…
Kolejną – prawdopodobnie największą – przeszkodą na drodze do Igrzysk jest brak jednolitych zasad oraz struktur i związków sportowych, które reprezentowałyby interesy przed MKOL-em. Każda organizacja jest niezależnym tworem, sama ustala zasady walki, które różnią się szczegółami takimi jak: czas walki, techniki zabronione i dozwolone, czy zasady oceniania rund. Nie ma mistrzostw kontynentalnych czy świata w MMA, a każda organizacja nazywa swoich czempionów: „mistrzami świata federacji XXX”.
Nie zapowiada się, aby taki twór miał powstać, nie ma także na horyzoncie osoby, która mogłaby go powołać. Dana White – szef największej organizacji – zapowiedział, że wejście MMA do programu igrzysk byłoby wielką korzyścią dla dyscypliny, jednak on sam, ani reprezentowane przez niego UFC na chwilę obecną nie włączają się aktywnie w lobbowanie.
Dyscyplina pokazowa?
Po ogłoszeniu decyzji przyznającej Rio organizację Igrzysk Olimpijskich w 2016 r., zaczęto spekulować na temat dołączenia kolejnej dyscypliny przez miasto organizujące. Brazylia, jak powszechnie wiadomo, ma duże tradycje w sztukach walki, posiadając dwie rdzenne dyscypliny (capoeirę i wywodzące się z judo Brazylijskie Jiu-Jitsu), a także będąc kolebką współczesnego MMA. Jednak i tutaj decyzja o wybraniu sportu nie jest taka łatwa.
Brazylijczycy mogliby spróbować wprowadzić BJJ do programu Igrzysk. Jednak wersja w gi (potocznie, chociaż błędnie, zwanym kimonem) dla laika jest trudna do odróżnienia od judo. Wersja bez gi nie wyprze zapasów, bowiem z tradycji nie rezygnuje się tak łatwo. Jednak obie dyscypliny mają to czego nie ma MMA – struktury. Inna kwestia to, która organizacja otrzymałaby prawo do tego, bowiem jest ich kilka. [Edycja: jak widać to nie nastąpiło]
Chociaż na myśl „MMA na igrzyskach” serce rośnie niejednemu fanowi, realnie trzeba przyznać, że droga do spełnienia marzeń jest bardzo daleka. Warto zaznaczyć, że wielu olimpijczyków z powodzeniem startuje po zakończeniu swojej kariery w MMA. Mistrzami w judo byli Paweł Nastula i Satoshi Ishii, brąz w tej dyscyplinie wywalczyła Ronda Rousey (obecna mistrzyni Strikeforce), a ostatnio sukcesy odnoszą olimpijczycy Rick Hawn, Hector Lombard. Z zapasów z kolei wywodzą się m.in. Randy Couture, Daniel Cormier, Ben Askren, Mark Coleman, Dan Henderson i Matt Lindland – srebrny medalista z Sydney. Dlatego z przyjemnością włączam transmisję z Igrzysk w Londynie, być może startuje tam kolejny zawodnik MMA.
[Felieton ukazał się w serwisie NaTemat 3 września 2012 r.]