Decyzja sędziów po walce Aziz Karaoglu – Mamed Khalidov od wczoraj rozgrzewa klawiatury internautów. Fala emocji (głównie negatywnych) przelała się przez polską sieć. Tak naprawdę po tej walce lista przegranych jest długa.
Kto tak naprawdę wygrał walkę?
Pytanie o zwycięzcę nie należy do łatwych, bowiem należy patrzeć przede wszystkim przez pryzmat zasad oraz regulaminu KSW. O tym, że robota sędziów bocznych to niełatwy kawałek chleba pisałem felieton parę lat temu, który odświeżyłem dzisiaj. Jak widać – nic się w tej materii nie zmieniło.
W ocenie walki świat jest podzielony. Portal Sherdog bez większej analizy „kupuje” taką decyzję, wiele osób związanych z branżą – na Twitterze, Facebooku, czy rozmowach prywatnych – także. Analiza portalu mmarocks pokazuje jednak, że każdy wynik – od wygranej jednego i drugiego zawodnika po remis dałoby się obronić merytorycznie. Zainteresowanych odsyłam do artykułu.
Gdybym był sędzią ringowym moja karta pokryłaby się z zapiskami Bena Cartidge lub oceną Jurasa. Najrozsądniejszy byłby remis oraz dogrywka. Na szczęście mam tę wygodę, że mogę oceniać z perspektywy fotela.
Jak to jest więc z listą przegranych?
Przegrany nr 1 – Mamed Khalidov
Lubię Mameda i mam do niego ogromny szacunek. Przykro mi więc patrzeć jak w ciągu kilkunastu minut od ulubieńca tłumów stał się wrogiem ściągnąwszy na siebie gniew tak naprawdę wycelowany w decyzję sędziów. Nie ułatwiło też włączenie się w spór polityczny dotyczący uchodźców – to był kolejny kamyk do rzucania włożony w ręce przeciwników. Chęć oddania pasa i zachowanie po walce to jednak piękny gest.
Sportowiec nie może być zawsze na topie, a Mamed nie przegrał walki od sześciu lat. Zdarza się, że mistrz nagle spada z piedestału (tak jak to się stało chociażby z Andersonem Silvą). Gdyby Khalidov nadział się na mocny cios Karaoglu lub przegrał bardzo zdecydowanie – byłaby zupełnie inna dyskusja. Na dzień dzisiejszy mamy wygraną w kontrowersyjnym stylu i chęć rocznego urlopu. Fani czują niedosyt, za to pojawiło się mnóstwo wrogów.
Mamed w wywiadach bardzo oszczędnie wypowiada się o powodach, które stoją za przerwą. Nie zamierzam, więc tego analizować i bawić się w psychologa. Facet ma pełne prawo na to aby być wypalonym i potrzebować całkowitego resetu (lub nawet emerytury). Współczuję mu, że dzieje się to w takich okolicznościach, bo naprawdę nie zasłużył na taką reakcję. Powinien otrzymać ogromne oklaski za ostatnie lata.
Przegrany nr 2 – KSW
Moja współpraca z włodarzami federacji sięga czasów „przedpudzianowych” i o ile mogę krytykować niektóre ruchy tak całościowo uważam, że nie mają sobie równych. Znaleźli się jednak w trudnej sytuacji z dwóch powodów. Pierwszy to typowy kryzys wizerunkowy i zarzuty ustawiania walk – powtórka Thompsongate. Jakkolwiek lubię niektóre teorie spiskowe, tak nie wierzę w kupowanie wyników. Jakikolwiek potwierdzony przeciek w tej sprawie byłby końcem organizacji, dlatego takie zagrania po prostu się nie opłacają. Po wspomnianej Thompsongate na galach pojawiło się więcej sędziów zagranicznych, aby uciąć spekulacje o wpływaniu na wyniki. Niektórych jednak nie da się przekonać i trzeba będzie się kopać z koniem by tę sytuację odkręcić. Pytania w wywiadach będą padać i przyda się spójna komunikacja w temacie. W dużo łatwiejszej sytuacji jest Dana White z UFC, który potrafi wynik sędziów zmieszać z błotem, bo zatrudnia ich stanowa komisja.
Trudne na chwilę obecną są też losy dywizji. Mistrz, który wygrał w słabym stylu, potrzebuje przerwy. Aziz, który po powrocie z niebytu systematycznie mieszał w dywizji, również nie chce dalej walczyć. Co w takim przypadku robić? Parę strategicznych decyzji jest do podjęcia…
Przegrany nr 3 – Michał Materla
Niedawny mistrz dywizji, któremu kontrakt z UFC ciągle umyka. Utracił pas po trwającym 30 sekund starciu z Mamedem. Na chwilę obecną nic nie wskazuje ani na rewanż, ani na możliwość walki z osobą która (prawie) zatrzymała legendarnego Czeczena.
Zapewne zdobędzie pas tymczasowy, ale niemożność sprawdzenia się z bohaterami walki wieczoru KSW 35 nie jest miłą perspektywą.
Przegrany nr 4 – kibice
Nie ma co ukrywać – pod względem widowiskowości walka należała do jednych z gorszych jakie widziałem (dodatkowo biorąc pod uwagę status walki wieczoru oraz o pas mistrzowski).
Jako fan mma żałuję, że walka nie stała na dużo wyższym poziomie. Nawet gdyby decyzja nadal miała być kontrowersyjna lepiej byłoby gdyby obaj zawodnicy zrobili wszystko by wygrać. Pozostaje nam jednak czekać aż emocje całkowicie opadną i sprawa się rozmyje. Pod wieloma względami niesmak jednak pozostał…
Fot. w nagłówku – materiały prasowe KSW